"W co się bawić? W co się bawić, gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?"

Może w Indian?
Oto jak wkroczyliśmy na indiańską ścieżkę - krok po kroku:

  • zrobiliśmy sobie pióropusze,
  • zrobiliśmy sobie indiańskie koszulki i ozdoby,
  • zrobiliśmy sobie indiański totem,
  • wymyślaliśmy sobie indiańskie imię.

To na początek, a potem puściliśmy wodze fantazji, które pozwoliły zobaczyć np. w plastikowej butelce tomahawk, a w kole hoola-hop lasso.  Żeby poczuć indiańskiego ducha i spojrzeć na świat  po indiańsku  słuchaliśmy indiańskich legend i opowieści.  Bawiliśmy się  rozwijając swoje zmysły i sprawność fizyczną. Nauczyliśmy się „indiańskich” znaków i przestrzegaliśmy plemiennych zasad. Odwiedziliśmy „blade  twarze” w kowbojskiej wiosce  Silverado City.  Poszliśmy też na daleeeeeeeką wyprawę… do kina.  Na prawdziwy amerykański film. Bo Ameryka to ojczyzna Indian.  (Że na Wielkich Preriach nie było kina?  Bo  nie mieli takiego sprytnego szamana jak my! ;-))

Fajnie było, ale się skończyło!  (A może nie ?????)